Euro 2020 – turniej goli samobójczych

Podczas EURO 2020 już po rozegraniu fazy grupowej padło najwięcej goli samobójczych w historii mistrzostw Europy. Przed nami jeszcze 15 spotkań i ten rekord może zostać wyśrubowany.

Przed początkiem imprezy w przeszłości we wszystkich finałach EURO zawodnicy trafiali do swojej bramki zaledwie dziewięć razy. Od początku trwających mistrzostw takich goli padło już osiem.

Zaczęło się o Meriha Demirela w spotkaniu Turcja – Włochy (0:3), następnie samobójcze trafienie zaliczył reprezentant Polski Wojciech Szczęsny w meczu ze Słowacją (1:2). Kolejne samobóje były autorstwa: Matsa Hummelsa (Niemcy – Francja 0:1), Portugalczyków Rubena Diasa i Raphaëla Guerreiro (porażka z Niemcami 2:4), fińskiego golkipera Lukaša Hradeckiego (porażka z Belgią 0:2) oraz Słowaków – bramkarza Martina Dubravki i Juraja Kucki (przegrana 0:5 z Hiszpanią).

– Zwróciłbym uwagę na to, że drużyny coraz częściej bardzo głęboko wycofują się do defensywy – mówi były reprezentant Polski, a obecnie trener Tomasz Sokołowski, cytowany przez „Przegląd Sportowy”.

– Tak było chociażby w spotkaniu Niemcy – Portugalia, kiedy goście stracili dwa pierwsze gole po samobójach. Wynikało to z tego, że ich linia obrony mocno się wycofała pod własną bramkę. Niemcy zagrali mocne piłki w wzdłuż bramki i kończyło się samobójem. Sporo z nich pada też po rykoszetach lub po złych interwencjach bramkarzy. Tak jak w przypadku Wojtka Szczęsnego ze Słowacją – dodaje Sokołowski.

– Być może to (ilość rozgrywanych meczów przez piłkarzy w sezonie) jakiś wpływ na to wszystko ma. Dla mnie jednak element ludzkiego błędu jest tu najważniejszy. Styl bronienia skomasowaną obroną we własnym polu karnym sprawia, że tych goli samobójczych będzie przebywać. Wynika to też z dobrej gry drużyny potrafiącej tak stłamsić przeciwnika – podkreśla 12-krotny reprezentant Polski.

Źródło: Przegląd Sportowy