Legia Warszawa pokonała norweskie FK Bodo/Glimt 3:2 w meczu pierwszej rundy eliminacji Ligi Mistrzów UEFA po bramce Luquinhasa i dwóch trafieniach debiutującego w barwach Mistrza Polski Mahira Emrelego. Poniżej wypowiedzi Czesława Michniewicza, szkoleniowca warszawskiego zespołu oraz dwóch zawodników.
Trener Czesław Michniewicz:
– Za nami bardzo dobry mecz w wykonaniu obu zespołów. Widzieliśmy składne akcje i gole. Zdobyliśmy je po składnych akcjach. Samo spotkanie dobrze się dla nas rozpoczęło, lecz później mecz się wyrównał. Niepotrzebnie oddaliśmy inicjatywę i nieco się cofnęliśmy, przez co gospodarze przeważali. Wróciliśmy jednak na wysoki poziom. Przed meczem boisko zostało mocno zroszone, później padał deszcz, przez co piłka nieco uciekała zawodnikom obu drużyn. W doliczonym czasie gry nieco się pogubiliśmy, mieliśmy łatwą sytuację, ale po świetnym dośrodkowaniu na długi słupek padł gol kontaktowy. W przerwie nie było euforii, rozmawialiśmy co musimy poprawić jako zespół i indywidualnie. Dobrze zaczęliśmy drugą połowę. Kacper Skibicki świetnie zachował się przy bramkach, w których notował asysty. Dziś zadebiutował na tak wysokim poziomie. Mahir Emreli pięknie wykończył akcję i strzelił swojego drugiego gola. Wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą, ale tak się nie stało. Nie zdążyliśmy zareagować. Sędzia nie dopuścił do zmiany, gdy przygotowany był Mattias Johansson. Artur Boruc miał na koncie żółtą kartkę i musiał szybko wznowić grę, dlatego nie udało się wprowadzić Johanssona za Kacpra Skibickiego, którego łapały skurcze. Poszła akcja rywali, Kacper Skibicki przepuścił piłkę, bo myślał, że będzie z tego aut bramkowy. Tak się nie stało i gospodarze strzelili gola. Później była jeszcze czerwona kartka. Wynik 3:2 niczego nie przesądza, to dopiero pierwsza połowa. Przed nami jeszcze trudniejszy mecz, bo wiemy już o sobie wszystko. – Poświęciliśmy dużo czasu na analizę przeciwnika. Widać było, że rywal jest dobrze ustawiony pod naszą grę i niektórych elementów nie byliśmy w stanie wprowadzić w życie. Na boisku widzieliśmy trochę szachów. Zagraliśmy dobre spotkanie, ale rywale również byli w dobrej dyspozycji. Było to dla nas pierwsze spotkanie o punkty. Mieliśmy z tego powodu pewne obawy, to był test jak będziemy wyglądać fizycznie, dodatkowo na innej nawierzchni niż zwykle. – Jeśli chodzi o Kacpra Skibickiego, jestem zadowolony z jego postawy, ale nie zaskoczony. Przygotowywaliśmy go na tę pozycję, bo wiedzieliśmy, że Josip Juranović może być niedostępny. Było u niego widać lekkość i fantazję, nie spalił się. Będzie rywalizował o miejsce w składzie z Josipem Juranoviciem i Mattiasem Johanssonem. Zabrakło mu nieco doświadczenia, kilka razy mu podpowiadałem, kiedy powinien biegać, aby robić to właściwie, ale poradził sobie z presją i jestem usatysfakcjonowany z jego postawy. – Zawsze chcę, aby napastnik pomagał też w defensywie i Mahir Emreli realizował to zadanie, ale będziemy z nim rozmawiać i dawać kolejne wskazówki. Strzelił też dwa gole, a więc zrobił to, co do niego należy. Kiedy wchodzisz do nowego klubu z dwiema bramkami, to zaufanie od razu rośnie. Nikt nie będzie liczył mu minut bez gola. – Boisko było bardzo dobre jak na sztuczną nawierzchnię. Chciałbym podziękować za miłe i profesjonalne przyjęcie i zaprosić przeciwników do Warszawy. U nas będzie inna nawierzchnia i inna atmosfera. Nie możemy się doczekać gry przed własnymi kibicami. Mahir Emreli: – Jestem bardzo szczęśliwy. Strzelałem gole w meczach towarzyskich, ale zrobić to w meczu oficjalnym to zupełnie inne uczucie. Cieszę się, że mogłem to zrobić przed naszymi kibicami. Musimy teraz zapomnieć o tym spotkaniu i być gotowymi na rewanż na naszym stadionie. Mam nadzieję, że pokażemy, co najlepsze w Warszawie. – Trudno powiedzieć czy to sprawiedliwy wynik. Obie drużyny miały swoje szanse, rywal lepiej znał boisko, może dlatego dłużej utrzymywali się przy piłce. W rewanżu będzie zupełnie inna atmosfera i warunki. To będzie trudny mecz, musimy być jeszcze lepiej przygotowani i dać z siebie wszystko. Rafael Lopes: – Od początku wiedzieliśmy, że mecz nie będzie łatwy. Na boisku jednak ciężko pracowaliśmy i dzięki temu udało nam się wygrać. Mamy swój cel na ten sezon. Będziemy stawać się lepszymi krok po kroku, z meczu na mecz. Cały czas się rozwijamy i wszystko idzie w naprawdę dobrą stronę. – Oczywiście, w meczu rewanżowym chcemy ponownie wygrać. Teraz wracamy do domu, do naszych kibiców i w Warszawie musimy przypieczętować awans. Bodø/Glimt to dobra drużyna, ale my byliśmy dzisiaj lepsi i zasłużenie wygraliśmy. FK Bodø/Glimt – Legia Warszawa 2:3 (1:2) FK Bodø/Glimt: Haikin – Sampsted, Moe, Lode (Hoibraaten 88’), Bjørkan (Konradsen 41’) – Fet, Berg, Saltnes – Vetlesen (Tounekti 69’), Botheim, Nordås (Pernambuco 46’) Legia Warszawa: Boruc – Jędrzejczyk, Wieteska, Hołownia – Skibicki (Johansson 81’), Slisz, Martins (Muci 81’), Mladenović – Kapustka, Emreli (Lopes 79’), Luquinhas Żółte kartki: Moe (25′), Konradsen (69′) – Kapustka (63’), Boruc (69’), Mladenović (90+1′) |
Źródło: Biuro Prasowe Legii Warszawa
Fot. Mateusz Kostrzewa/legia.com